sobota, 15 grudnia 2012

VI


Przez ostatnie kilka dni bardzo się do siebie zbliżyliśmy. Każdą wolną chwilę spędzałem przy Louis'm. Jego ciało czasem ocierało się i moje. Czułem wtedy takie niewyobrażalne przyjemne uczucie. Nie wiem co w tej osobie jest, ale działa na mnie jak narkotyk. Jego zapach, dotyk, ciepło bijące z organizmu. Był tak blisko, ale tak daleko. Kusił mnie każdym swoim ruchem. 
- Harreh - usłyszałem ten, znów ten głos - chłopacy wybywają. Co robimy wieczorem? - zapytał. Tak bardzo chciałem spędzić ten czas z nim, ale musiałem ochłonąć. Odizolować się od niego na kilka godzin. 
- Chciałbym się przejść - podniosłem się do pozycji siedzącej i spojrzałem na jego twarz, na której uśmiech wywinął się w podkówkę. 
- Jasne - wycofał się.
- Loui - zawołałem - Może przejdziesz się ze mną? - to pytanie było cholernym impulsem z mojej strony. 
- Chętnie - znów ten uśmiech. Zamknął drzwi pokoju i usiadł na brzegu łóżka - Harreh? - szepnął cicho bawiąc się swoimi palcami 
- Tak? - spojrzałem na niego spod swojej grzywki. 
- Co się stało? - zapytał obracając głowę w moją stronę - Coś Cię trapi? Ostatnio zachowujesz się inaczej - powiedział opanowanym głosem. 
- Wszystko w porządku - skłamałem. 
- Jesteś pewien? - delikatnie dotknął moją dłoń. 
- Oczywiście - uśmiechnąłem się. 
- Niech Ci będzie - powiedział i oparł się o ścianę obok mnie - Co tam bazgrzesz? - zapytał zerkając do mojego notesu, który szybko przed nim zamknąłem i wsunąłem pod poduszkę.
- Nic - powiedziałem i ukazałem przed nim rząd swoich zębów, a on się zaśmiał. 

- Kawa? - zapytał kiedy zbliżaliśmy się do jakiejś kawiarni.
- Jasne - poszliśmy obydwoje zamówić po gorącym napoju na wynos - Wracamy do domu? - zapytałem. 
- Okej - powiedział wyrzucając do kosza kubek po swojej kawie - Hazza na pewno nic ci nie jest? - zapytał. 
- Nic, Loueh jesteś przewrażliwiony - zaśmiałem się. 
- Dobra, dobra - powiedział otwierając drzwi. Z domu od razu biło ciepło w przeciwieństwie do dworu. 
- Ciepłooo - zaśmiałem się. Lou przyłączył się do tego śmiechu. Spojrzałem na zegarek, który wskazywał godzinę  9.46PM - pójdę się położyć - minąłem go i zahaczając o pokój, z którego zabrałem pidżamę i świeżą bieliznę udałem się do łazienki. Ciepły prysznic dobrze mi zrobił. Oczyścił moje ciało i umysł. W mojej głowie zawitały świeże myśli, ale na poprzedni temat. Woda jeszcze kapała w czarnych włosów na moje ramiona, a przez jedno z nich przewiesiłem koszulkę. Wróciłem do pokoju zapalając małą lampkę. Usiadłem w nogach łóżka sięgając po pierwszą lepszą książkę. "Londyński Bulwar" Taki tytuł widniał na okładce. Zatopiłem się w  czytaniu i nawet nie zauważyłem kiedy obok mnie znalazł się Louis. 
- Lubię tę książkę - szepnął, a ja lekko podskoczyłem z zaskoczenia. 
- Wystraszyłeś mnie - szepnąłem zamykając utwór. Moje powieki robiły się ciężkie. Czułem, że mój organizm słabnie, a mimo to pozostawałem świadom. 
- Harreh, wszystko w porządku? Nie wyglądasz najlepiej - szepnął - powinieneś się położyć - szepnął i wstał. Bezsilnie opadłem na poduszkę. 
- Louis - szepnął kiedy chciał opuścić pokój - zostań - wrócił do mnie. Zajął swoje przednie miejsce, a moją głowę położył na swoich kolanach. Jego jedna ręka ze spokojem gładziła moje włosy. 
- Coś Cię boli? - zapytał. 
- Słabo się czuję - szepnąłem patrząc w jego nieziemskie oczy. Dostrzegłem w nich coś innego niż zawsze. Był to strach, pomieszany z pożądaniem. Między nami zapadła cisza, ale utrzymywaliśmy kontakt wzrokowy. Czułem jak jego twarz zbliża się do mojej twarzy. Coraz bliżej mnie były jego oczy, usta. Te malinowe, pociągające usta. Wolna dłoń powędrowała na mój policzek przyprawiając mnie o gęsią skórkę. Mimowolnie zamknąłem oczy ciesząc się tym dotykiem, kiedy znów je otwarłem jego twarz od mojej dzieliło kilkanaście milimetrów. Ta niebezpiecznie mała odległość od jego ust kusiła mnie jeszcze bardziej, aż...

*** 
Dobry wieczór. 
Przepraszam, ze tak długo mnie tutaj nie było, ale nie miałam czasu, bo chciałam zakończyć już pozostałe blogi. Jeden mi się udało, ale nie o tym tutaj. 
Mimo mojego zmęczenia, lenistwa i początkowego braku pomysłu rozdział wydaje mi się w porządku, ale nie mnie to oceniać. 
Przypominam o pytaniach do postaci Ask mam nadzieję, że z takim zakończeniem rozdziału pojawi się ich kilka.