Świeże, rześkie powietrze z rana w moim
pokoju? Coś tu nie gra. Obróciłem się na prawy bok i powolnie podniosłem
ciężkie jeszcze powieki by po chwili pokazywały zdziwienie, a za razem
przerażenie.
- No nareszcie.
Nudziłem się – powiedział entuzjastycznie blondyn leżący obok mnie z kanapką w
ręce, a wzrokiem otulając każdy cal mojej twarzy. No tak dzisiaj miał odwiedzić
nas Niall, ale dlaczego tak wcześnie, a po za tym co on robił w moim łóżku. Wyciągnąłem
spod ciepłej kołdry jedną rękę i zepchnąłem go na ziemie. Zaowocowane jego
głośnym „aaa”
- Zamknij okno! –
stanowczo rozkazałem - i nie jedz w moim
łóżku – byłem zmęczony, miałem ochotę jeszcze spać. Całą noc moją głowę zaprzątał napotkany wczorajszego
dnia osobnik. Kiedy zamykałem oczy widziałem jego twarz, lazurowe tęczówki wlepiały
się we mnie. Czułem że mogą odczytać z nich
każdą moją myśl, wszystko co w danym momencie myślałem, czułem. Nie mogłem
wyrzucić go z głowy, a wiedziałem tylko ze ma na imię Louis i zajął wygodne
miejsce w mojej głowie, a sen nadszedł dopiero w okolicach godzin porannych.
Niall był synem siostry, mojej mamy. Niedawno
przeprowadził się do Londynu i mieszka ze swoimi przyjaciółmi a
jego rodzice, czyli ciocia i wujek mieszkają w Mullingar
- Styles, coś ty
taki nie w sosie? – zamruczał siadając na brzegu mojego łóżka.
- Nie Twój w tym
interes – powiedziałem siadając na łóżku, a moje plecy i głowa zostały oparte o
zimną ścianę. Nogi zgięte w kolanach na których opałem swoje ręce. Czułem na
sobie jego spojrzenie, spojrzenie tak natarczywe i łaknę odkrycia myśli
błądzących po mojej głowie – Horan zajmij się kanapką! – burknąłem na co
farbowany blondyn podskoczył.
- Ty się lepiej
zbieraj – poczułem że podniósł swój zacny zadek z mojego łóżka.
- Po co? –
spojrzałem na niego spod warstwy czarnych loków.
- Jak to na co? –
poklepał się po tyłku jakby chciał oczyścić go z niewidzialnego kurzu – Dzień z
ukochanym kuzynem –wypiął dumnie pierś – a wieczorem PARTY HARD w towarzystwie najlepszych. Wyrwiemy
Ci jakiegoś napalonego blondyna w klubie – poruszył zabawnie brwiami pokazując
przy tym rząd białych zębów odzianych aparatem. Wariat, Wariat jakich mało –
zaśmiałem się w duchu.
- Niech Ci będzie,
ale mam nadzieję że Twoi koledzy nie są żadnymi przyjebanymi sztywniakami? –
rzuciłem do niego, zwlekając się z łóżka.
- Młody proszę Cię.
Podszedłem do szafy, w której mieściły się
wszystkie moje ubrania. Poczynając od dżinsów, przez koszulki, bluzy, kończąc na koszulach. Wybór był prosty. Szare,
lekko obcisłe rurki, luźniejsza koszulka w kolorze czerwieni. Z wybranymi
rzeczami udałem się do łazienki. W lustrze znów to samo odbicie, rozwiane na
wszystkie strony, czarne włosy, ni to loki, ni to proste, blada twarz bez
wyrazu, malinowe usta, które w momencie tworzenia uśmiechu ukazywały po obu stronach
dołeczki. I te zielone oczy.
Co w nich było?
Co przekazywały?
Pustkę? Styles,
skończ te
przemyślenia. Nigdy nic dobrego z tego nie wychodzi – skarciłem się w myślach. Odziałem
swoje ciało koszulkę i spodnie, a na koniec wypsikałem się dość mocnymi
perfumami. Przeczesałem ręką włosy. Jest dobrze – westchnąłem do swojego
odbicia i wyszedłem.
-Żeś się młody
odstawił – zaśmiał się Irlandczyk – ale wiesz że moi przyjaciele wolą płeć
przeciwną? – zasugerował. Nawet nie pomyślę o nich jako o obiekcie westchnień.
Swój już znalazłem – pomyślałem, ale jednak tę myśl zostawię dla siebie. W jego
stronę posłałem tylko groźne spojrzenie i:
- Bardzo śmieszne –
bo co więcej mogłem?
- Dobra chodź. Pora
na obiad – zaśmiał się.
- Przed chwilą
wciągnąłeś kanapkę – spojrzałem zdziwiony na niego, a ten tylko się zaśmiał i
położył rękę na moim ramieniu, którą po chwili zrzuciłem. Wyszliśmy z domu
uprzednio żegnając się z moją mamą. Na zewnątrz pachniało świeżością, nowo
budzącymi się do życia roślinami. Piękno przyrody. Za nasz pierwszy cel
obraliśmy oczywiście Nados, a cóż innego mógłby zaproponować Niall wiecznie
głodny Horan? No właśnie. Kolejnym celem mojego cudownego dnia z ukochanym
kuzynkiem – zaśmiałem się sam w sobie, było kino i jakaś badziewia komedia,
której polowe przespałem. Żadna nowość. Po wyjściu z kina wybiła godzina 18. Kierunek – mieszkanie Nialla i jego trójki znajomych. Może jednak nie będą tacy źli.
- Niall jesteśmy –
krzyk dobiegł z korytarza w którym pojawiła się trójka wcześniej wspomnianych
przeze mnie chłopaków – Jak tam Twój kuzynek? – zwróciłem głowę w kierunku
wejście do pomieszczenia w którym znajdowaliśmy się i ujrzałem trójkę
przepychających się chłopaków. Niby nic nadzwyczajnego, ale jeden z nich przykuł
szczególnie moją uwagę. Brązowa grzywka opadała na czoło pod którym mieściły
się nie za duże, nie za małe oczy, których tęczówki przybrały lazurowy kolor. Nagle
przed moimi oczyma przeleciał wczorajszy dzień, a konkretnie jeden epizod z
niego wycięty. Spotkanie jego na jednej z ruchliwych ulic Londynu. Jak to możliwe,
że osobnik który zajął wygodne miejsce w mojej głowie, który przez całą noc spędzał mi sen z powiek to jeden
z przyjaciół mojego kuzyna? Przeznaczenie?
- Milo Cię znów
widzieć – zwróciłem się do niego c w afekcie przyniosło mi przyjemność
usłyszenia jego dźwięcznego śmiechu.
- Mnie Ciebie też –
podał mi dłoń. Co wywołało w moim ciele dziwne wibracje, jakąś chęć poczucia
jej na moim ciele. Łagodna barwa głosu, ciepła dłoń. Raj. Raj na ziemi. Przynajmniej
dla mnie. „ale wiesz że moi przyjaciele wolą
płeć przeciwną?” Słowa Nialla odbiły się echem w mojej głowie. Cóż mówi się
trudno – wzruszyłem Ramonami sam do siebie, a cała reszta rzuciła w moją stronę
zdziwione spojrzenia.
- Widzę że Louisa
już znasz – wstał Horan – To jest Zayn – wskazał na mulata, o czarnych włosach
ułożonych do góry, a na ich grzywce widniało blond pasemko.
- Harry – podałem mu
dłoń, ale obyło się bez reakcji jakie przeżyłem w tej samej czynności z Lou.
- A To natomiast
Liam – wskazał wysokiego szatyna. Podałem mu dłoń i swoje imię.
- Dziś się bawimy,
co Harry? – zapytał mulat zarzucając swoje silne ramie na moje.
- Ehem – burknąłem patrząc
na roześmianą twarz Louiego. Czułem do niego nie zrozumiałą więź, coś czego
wcześniej nie doświadczałem w kontakcie z żadnym innym mężczyzną czy kobieta. To
było dla mnie coś nowego, coś czego nie potrafiłem opisać. Podobało mi się to,
ale musiałem się ograniczyć. Moje hormony zaczęły bardziej buzować gdy moich
nozdrzy doszedł zapach jego mocnych, charakterystycznych perfum. Pamiętałem je
od wczoraj. Oj Styles, coś czuję, że to będzie ciężka noc. Siła przyciągania mnie do niego była
większa niż siła grawitacji przyciągająca mnie do ziemi.
I co myślicie o 2? jest dłuższa i mam nadzieję że moja praca was nie zawodzi. Dziękuję wam za wszystkie pozytywne komentarze. I nadal możecie zostawiać swoje TT czy Gg żebym was informowała. Zrobiłam dodatkową zakładkę, tam możecie rpzeczytac o tej historii, jakie pojawią się postacie, ile będzie trwać. Mam nadzieję że to też wam przypadnie do gustu i bohaterów też już mamy.
Kolejny w weekend.
Licze na wasze komentarze; )
Debby <3